Skróty klawiszowe

  • TAB kolejny element
  • / wyszukiwarka
  • CTRL (CMD) + powiększenie widoku
  • CTRL (CMD) - zmniejszenie widoku
Data publikacji artykułu: 28 listopada, 2016 Tytuł artykułu

Wszystkie drogi prowadzą do Londynu

Treść artykułu

W dniach 21-26 listopada, 21 uczniów Publicznego Gimnazjum  nr4 uczestniczyło w warsztatach językowych organizowanych przez biuro podróży ATAS. Doskonalenie umiejętności językowych to oczywiście najistotniejszy cel pobytu w Wielkiej Brytanii, ale nie jedyny. Zakwaterowanie u rodzin brytyjskich umożliwiło poznanie ich kultury, obyczajów i dostarczyło niezapomnianych wrażeń. Oto skrót naszych londyńskich przygód.

22 listopada

Zaczynamy przeprawę promową z Calais do Dover. Wrażenia z gatunku tych mocniejszych. Z powodu huraganu nieźle nami kołysze. Po zejściu na ląd jest już tylko lepiej. Wielka Brytania wita nas dobrą pogodą. Zaczynamy od Greenwich i południka zero, a następnie przemieszczamy się metrem do centrum największej metropolii Europy – Londynu. I to wprost do centrum. Najpierw opanowujemy małe knajpki z fish and chips, po czym, z dobrą energią, zwiedzamy nadbrzeże Tamizy przechodząc obok Tower of London, Tower Bridge, Millenium Bridge, teatru Shakespeare’a, katedry św.Pawła. Następnie docieramy do Trafalgar Square, Piccadily Circus i kolorowej chińskiej dzielnicy. Czy wiecie jak bajecznie wygląda Londyn (już świątecznie przystrojony!) o zmierzchu? Około 19-tej zadowoleni i głodni trafiamy do 'naszych ’ rodzin. Nasze 'panie mamy’ karmią nas (hmmm…) i kładziemy się spać zbierając siły na następny dzień.

23 listopada

   Hej! Pobudka! Śniadanie! Jemy płatki i tosty, po czym wyruszamy do centrum Londynu. Najpierw opactwo Westminster. No, robi wrażenie. W końcu to miejsce koronacji angielskich królów. Właśnie wybija dziesiąta i przy dźwiękach Big Bena robimy zdjęcia budynkom opactwa i parlamentu. Przyglądamy się pomnikom sławnych ludzi, m.in. Nelsona Mandeli i Ghandiego, którzy, stojąc w centrum obcego kraju, patrzą wprost na brytyjski parlament. To chwalebne, że w takim miejscu docenia się nie tylko swoich narodowych bohaterów. Następnie opanowujemy czerwone budki telefoniczne. Swoją drogą, czy ktoś jeszcze z nich korzysta? Tak – my! Tam wychodzą nam super fotki! Idziemy dalej i niespodzianka! Z Downing Street 10 wyjeżdża kawalkada aut z premier Theresą May. Z nadzieją, że będziemy też mieli przyjemność z królową Elżbietą, idziemy pod pałac Buckingham. Niestety, mimo że Elżbieta II jest w pałacu, nie spotykamy Jej Królewskiej Mości, ale widowiskowa zmiana warty w pełni to  rekompensuje. Potem muzea – techniki (odpowiednik Centrum Kopernika), historii naturalnej oraz narodowa galeria sztuki. Uwaga! Wszystkie muzea są darmowe! Mijając sztuczne lodowisko i kolorową karuzelę czujemy nadchodzące święta.  Wracamy do rodzin. Zasypiając myślimy o następnym dniu. CU tomorrow.

24 listopada

   7.00. Bekon, tosty i jedziemy na spotkanie z…. zobaczcie zresztą sami na zdjęciach. Mowa o Madame Tussauds czyli muzeum figur woskowych. To 'must see’ pobytu w Londynie. Po prostu szkoda słów, musicie, ale to musicie kiedyś je zobaczyć! Potem coś dla duszy i umysłu, choć nie tylko. British Museum. Najstarsze muzeum państwowe na świecie. Przestrzenne, nowoczesne wnętrza, a w nich skarby świata  od starożytnego Egiptu po współczesną Japonię. A na zakończenie dnia zakupy rzeczy potrzebnych, niepotrzebnych i całkiem zbędnych. Obojętnie które z nich kupujemy czujemy się bosko. Ogromne torby z napisem PRIMARK mówią, że w zakupach jesteśmy naprawdę dobrzy. Humor psuje nam tylko świadomość, że już jutro stąd wyjeżdżamy.

25 listopada

   Czy wiecie że dziś jest Black Friday? Dla nas naprawdę czarny, ponieważ  dzisiaj przyjdzie nam się pożegnać z Londynem. Dlaczego czas mija tak szybko! Nasz pobyt w tym niesamowitym mieście kończymy z przytupem – przejażdżką London Eye oraz rejsem po Tamizie. Dziś poruszamy się metrem i kolejką podmiejską. Nauczyliśmy się sprawnie wsiadać do pociągów metra, w których drzwi zamykają się automatycznie nie czekając na spóźnialskich. Właśnie metrem docieramy do jednej z centralnych stacji – Embankment, z której wyruszamy pod London Eye. Akurat jest piękna pogoda i widać z góry prawie cały Londyn. Suuper. Potem płyniemy wygodnym statkiem po Tamizie docierając do Greenwich. Przechodzimy przez Greenwich Market na którym można kupić starocie i pamiątki z całego świata, a także zjeść coś z egzotycznej kuchni.  No i nadchodzi pora wyjazdu. Około 15-tej wyruszamy do promowiska w Dover. Szkoda wyjeżdżać. Przyrzekamy sobie, że jeszcze tu wrócimy. Who knows?

Podsumowując: wyjazd był naprawdę udany. Rozmawialiśmy z rodzinami doskonaląc język angielski, poznawaliśmy ich zwyczaje, potrawy. Obalaliśmy mity o brytyjskiej flegmatyczności i piciu herbaty o godz.17-tej. Odwiedzaliśmy miejsca, które dotąd znane nam były z czytanek i zdjęć. Zobaczyliśmy jak tu, w wielomilionowym i wielokulturowym mieście wygląda życie, jak można się tolerować i być dla siebie uprzejmym bez względu na kolor skóry i wyznanie. Teraz rozumiemy sens powiedzenia 'podróże kształcą’. Dziękujemy za to biuru podróży ATAS, które zapewniło nam doskonały program warsztatów ze wspaniałą pilotką Anną Witkowską, bez której nie byłoby takiej przyjaznej atmosfery. Na koniec trochę samochwałki: byliśmy zdyscyplinowani, kulturalni i w ogóle cool. A teraz do roboty. I nie mamy tu na myśli tylko nauki, a planowanie następnej anglojęzycznej podróży!

Uczestnicy i anglistki z PG4

Nie zapomnij udostępnić: